Cześć, może jakiś magik tutaj mi pomoże
1,5 roku temu padło mi wspomaganie - została wymieniona cała maglownica wraz z silnikiem wspomagania.
Tej zimy równolegle zaczęły się dwa problemy:
1. Znowu od czasu do czasu zaczynał wyskakiwać błąd wspomagania (błąd U3000:49)
2. Auto zaczęło gorzej palić na zimnym silniku - pomyślałem świece do wymiany
W styczniu znowu kompletnie padło wspomaganie - został wymieniony sam silnik do wspomagania - wszystko zaczęło działać, poza słabym odpalaniem na zimnym.
I tutaj zaczyna się najciekawsze
W lutym (po miesiącu od wymiany silnika wspomagania) znowu kompletnie padło wspomaganie, wróciłem do warsztatu i powiedzieli, że ze wspomaganiem jest wszystko OK, wykasowali błąd z komputera (U3000:53) i wspomaganie zaczęło działać - warsztat twiedzi, że to wina prądu w aucie bo niby w momencie awarii na wspomaganiu było napięcie 25,5V - dali mi wydruk ale są na nim inne bzdury typu prędkość auta 255km/h, temperatura 215C itd.
Minął miesiąc i znowu wspomaganie nie działa. Zauważyłem też, że auto zaczęło dobrze palić nawet na zimnym silniku (teraz nie wiem czy to ma związek ze wspomaganiem/prądem czy to zbieg okoliczności bo zrobiło się cieplej - chociaż kojarzę też, że jak wspomaganie działało, zrobiło się troche cieplej to też ciężko palił z rana).
Czy ktoś z was ma jakiś pomysł czy to faktycznie może być wina prądu w aucie czy to raczej wina warsztatu który robił mi wspomaganie i to oni powinni doprowadzić auto do ładu?
Według tego filmu na YT:
https://www.youtube.com/watch?v=aXuI5lWXJNE to ewidentnie wina dostającej się wody do elektroniki wspomagania - ale warsztat twierdzi inaczej - zanim pojdę z nimi na noże może ktoś coś podpowie